piątek, 23 grudnia 2016

"The Shade"

Wrzucanie na bloga dwóch postów pod rząd nie jest może zbyt dobrym pomysłem, ale muszę coś o tym komiksie napisać i rozpocząć dyskusję.

Był pewien złoczyńca z uniwersum DC, który wydał mi się interesujący. Tak się złożyło, że dostał on nawet solową serię (Volume 1, o którym tutaj mowa składa się z czterech zeszytów, a drugi, którego jeszcze nie czytałem - z dwunastu). Owym złoczyńcą był Shade.

Pierwszy zeszyt rozpoczyna się w XIX-wiecznej Anglii. Tajemniczy mężczyzna traci pamięć i trafia pod opiekę rodziny Ludlowów. Są oni bardzo mili dla swojego podopiecznego, ale pewnego wieczoru wychodzi na jaw ich prawdziwa natura. Ludlowowie bowiem mają długą historię w zabijaniu różnych bogatych ludzi i zaskarbianiu sobie ich majątku. Postanawiają wrobić nieznajomego w kolejne morderstwo.

Nieznajomy jednak uświadamia sobie, że posiada moc kontrolowania cieni i rozprawia się z kłamliwą familią. Na tym się jednak nie kończy, bowiem dzieci Ludlowów przysięgają zemścić się na Shadzie.
Tak oto rozpoczyna się trwająca przez stulecia vendetta.

O ile pierwszy zeszyt jest niepozorny, tak pozostałe są w gruncie rzeczy pamiętnikiem Shade'a. Wspomina on różne wydarzenia ze swojego życia, nie tylko pojedynki z kolejnymi Ludlowami. Snuta przez niego narracja jest wszechobecna, co nadaje całej historii niezwykle osobistego wymiaru. Shade nie jest złoczyńcą, bliżej mu do antybohatera. To nieśmiertelny dżentelmen, który od czasu do czasu para się zbrodnią.

W komiksie pojawia się także Flash i to taki klasyczny. Wiecie... gdy jeszcze nosił garnek na głowie. Jego relacja z Shadem bardzo mi się spodobała, bo nie opera się ona na nienawiści a raczej na... rywalizacji. Jest jedna scena, w której rozmawiają ze sobą jak prawdziwi przyjaciele.

Trudno jest odmówić "The Shade" klimatu, nawet jeśli każdy zeszyt miał innego rysownika, niemniej jednak posiada on jeden problem - jest przegadany.
Narracji Shade'a jest dużo, nawet za dużo. Wielokrotnie spotykałem się ze ścianą tekstu z jednym rysunkiem obok reprezentującym, co się w owym tekście dzieje. Jest to na tyle częste, że miejscami czułem jakbym czytał streszczenie komiksu, i to jeszcze takie rozwleczone, a nie właściwy komiks. Chciałbym, żeby "The Shade" pokazał akcję, a nie tylko o niej mówił, bo to się najzwyczajniej w świecie robiło męczące. Zwłaszcza, że dialogów też jest bardzo dużo i są bardzo "rozbudowane". Postacie miejscami wygłaszają wręcz takie małe monologi.

Gdy przeczytałem "The Shade" pierwszy raz nie miałem zielonego pojęcia co o nim myśleć. To, co zastałem całkowicie rozmijało się z moimi oczekiwaniami. Nawet teraz nie wiem czy to dobry komiks, czy nie. Bo może w tym całym gadulstwie jest jakaś metoda...

Jedyny powód, dla którego wystosowałem ten wpis tak szybko jest chęć sprawdzenia, czy ktoś jeszcze ten komiks zna. Jeśli tak, to co myślicie?
Bo ja sam nie wiem...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz