wtorek, 24 stycznia 2017

„Alien v.s. Predator – Dreszcz Polowania”

Nadeszła pora na kolejną sentymentalną dla mnie podróż w czasy dzieciństwa. Dobry Komiks wydał dokładnie jeden komiks z uniwersum Ksenomorfów, a wydał go, ponieważ do kin wchodził film „Obcy kontra Predator”. Szczęśliwie, nie mamy tu do czynienia z adaptacją filmu, a całkiem inną, niezależną historią.

Dreszcz Polowania” rozpoczyna się od retrospekcji, w której grupa Predatorów podróżuje przez nienazwaną lesistą planetę do jaskini w górach. W owej jaskini ukryta jest wielka piramida (taka sama jak we wspomnianym powyżej filmie). Łowcy wkraczają do środka i natychmiast zostają zaatakowani przez chmarę Ksenomorfów. Z życiem uchodzi tylko jeden Predator.

Jakiś czas później na tej samej planecie, pewna nie przybliżona w żaden sposób organizacja zamierza zamierza wybudować kolonię. Prace już ruszyły, pierwsze obozy zostały rozbite, stworzono nawet swego rodzaju z.o.o. Pierwszym eksponatem jaki udało im się schwytać okazuje się… Predator z retrospekcji na początku. Niedługo trzeba czekać na nieostrożność ze strony ludzi. Drapieżca zbiega, a w ślad za nim wyrusza uzbrojona po zęby ekspedycja.

Dreszcz Polowania” czyta się sprawnie, jednak nie ma on w sobie żadnych wartościowych elementów. Fabuła jest szczątkowa, żeby nie powiedzieć pretekstowa.
Nie dostajemy żadnego konkretnego tła. Rzucone nam są tylko informacje o pewnej broni biologicznej, o tym, że galaktyka się przez nią wyludniła – tylko, że niewiele ma to wspólnego z czymkolwiek.
Bohaterowie są archetypiczni. Biznesmen z ciętym dowcipem, ekolożka, która zawsze staje w obronie wszystkich żyjątek, jej były chłopak, który ciągle życie w cieniu brata-szefa, jest także typ specjalizujący się w safari, dla którego polowanie jest niemal duchowym doznaniem. Wszyscy są tu jednak niczym więcej jak mięsem armatnim… prawie jak w slasherze.
O miejscu akcji nie dostajemy żadnych informacji, co rodzi wiele pytań po drodze. W komiksie pojawiają się Ksenomorfy. Mają swoje gniazdo, a w nim widzimy ciała jakiś humanoidalnych istot. Czy ta planeta była zamieszkana? Skąd na niej wzięły się Ksenomorfy? Czy piramida w komiksie pełni tę samą funkcję co ta w filmie z „AVP”? Tego można wymieniać więcej.

Wszystko narysowane jest w sposób przyzwoity. Jak na komiks z Obcym i Predatorem przystało jest dostatecznie krwawo i brutalnie. Ponarzekać mogę jedynie na twarze bohaterów, bowiem na niektórych kadrach bywają niepodobni do siebie.


Dreszcz Polowania” nie wzbudził we mnie praktycznie żadnych emocji podczas czytania, co myślę, mówi samo za siebie. Oczywistym dla mnie jest, że miał nawiązywać do filmu, jednak robił to w bardzo nieprzemyślany i mało subtelny sposób. Trudno się w to wszystko zaangażować, bo ani świat nie jest nam wiarygodnie przybliżony, ani bohaterowie nie są ciekawi, nawet historia wydaje się być poszatkowanym, skleconym naprędce bałaganem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz